Archiwum maj 2004


maj 31 2004 życie w tej postaci
Komentarze: 1

Życie w tej postaci, jakie jest, musi się kończyć...musi, bo jest dla większości związane z cierpieniem, niesprawiedliwością, niespełnieniem. Ten chemiczny świat, w którym materia narzuca swoje prawa, naprawde jest niedoskonały. Kto by tu chciał egzystować na wieki?

Tak sobie rozmyślam...

Ale jaki powinien być świat, w którym zechcę istnieć nieskończenie?

Na pewno piękny...Tak, na pewno.

Na pewno dobry... Tak, na pewno.

Na pewno ciekawy... Tak, na pewno.

Czy to są tylko marzenia? Ideały? Dlaczego tak trudno wierzyć w ten przyszły, nieskończoby byt? O ile łatwiej byłoby znosić smierc bliskich...O ile łatwiej byłoby pogodzić się z własną śmiercią...

 

muszelka : :
maj 30 2004 wyrzutek rodziny
Komentarze: 7

Muszę to z siebie wyrzucić, bo czuję się podle.

Rzecz w tym, że dziś miała swoją I Komunię Św. bratanica Marcina. A to jedyny brat męża. Dostaliśmy zaproszenie dla całej czwórki, ale ze względu na moja teściową i jej matkę, które onegdaj wyrzuciły mnie z dziećmi ze swojego mieszkania i do tej pory nie uważają mnie za rodzinę, Marcin nie chciał iść na tę uroczystość. Udało mi się jednak namówić go, aby poszedł tam po Mszy św. z dziećmi choćby na godzinę. Z bratem ma całkiem poprawne kontakty i ten mu dużo pomaga w domowych robotach, bo jest taką "złotą rączką". Namawiałam więc, namawiałam i wkońcu zgodził się na ten wariant.

Ja poszłam do kościoła pomodlić się za Anię i zrobić jej kilka zdjęć. Potem tylko z daleka popatrzyłam na rodzinny klan...I to był moment, kiedy niespodziewanie ścisnęło mi się serce...Ścisnęło i trzyma do tej pory.

Bo jakim prawem oni mnie tak traktują? Jak mogą, skoro w takich trudnych warunkach, mimo koszmarnej choroby Marcina, trwam przy nim, nie opuszczam, dbam o jego potrzeby. Daję sobie radę z dziećmi. Niemal całkiem zapominając o sobie. Jak oni mogą? Ile kobiet na moim miejscu już dawno by odeszło i poukałdało sobie życie bez chorego męża?

A może się mylę? Nie wiem, nie wiem. Jest mi smutno. Czuję się podle. To nie jest sprawiedliwe.

 

muszelka : :
maj 28 2004 kaprysy
Komentarze: 3

Miał byc płot. Zdążyli postawić słupki, które tkwiły pod oknami dwa dni. Wczoraj przyszli ci sami panowie, co je wkopali i zalali betonem, aby też same metalowe słupki uciąć tuż nad ziemią. Pytam więc lekko zszokowana:

- Czyżby zmiana planów?

- Tak. Siatki nie będzie. - usłyszałam w odpowiedzi.

- Acha...To fajnie. - wróciłam do mieszkania ogłosić dobra nowinę Marcinowi.

Widać w administracji ktos interweniował. Pewnie sąsiadka, która (także na parterze mieszka i ma schodki do balkonu) ma córkę poruszająca się na wózku.

I tak skończyła się trzydniowa "zadyma" z płotem. Ciekawe jednak któż to nalegał, aby postawić ów płot? Bo teraz wśród sąsiadów słyszę same protesty przeciwko temu pomysłowi. Ech, ludzie sami nie wiedzą, czego chcą i szybko zmieniają swoje opinie.

Najważniejsze, że nie będę miała tego płotu pod samym oknem.

Tu sobie stoi słup:

A tu po słupie został dół:

muszelka : :
maj 26 2004 pomysły sąsiadów
Komentarze: 5

Niestety, nie mogę poszczycić się udanymi sąsiadami. Staram się przymykać oczy na ich różne przejawy złośliwości, bezmyślności, a nawet głupoty. Ostatnio jednak naprawdę zirytowałam się na ich pomysł. Otóż wymyślili sobie i wycisnęli na administracji postawienie płotu od strony balkonów tak, aby ludzie nie chodzili pod samymi balkonami. Wczoraj rano wychodzę sobie na balkon, a tam dwaj faceci kopią dużą dziurę w ziemi tuż koło mojej róży posadzonej w tamtym roku.

- Co panowie tu robią? - pytam zaskoczona.

- Stawiamy płot?

- Płot? Jaki płot? Po co? Wpoprzek chodnika? - wyrywają mi się kolejne pytania.

- Płot, siatkę odgradzającą, aby ludzie tędy nie chodzili. - tłumaczą i kopią dalej.

- I to ma być tuż pod moimi oknami i balkonem? Ma być przymocowane parę centymetrów pod oknem od pokoju dziecinnego? - w moim głosie szybko narastało podenerwowanie.

- No tak, tak wypada. Tak sobie lokatorzy zażyczyli. - wyjaśniają.

Z robotnikami nie było co dyskutować. Oni tylko wykonywali polecenie. Mnie jednak zalała przysłowiowa krew, bo po pierwsze smarkacze będą teraz mogli po siatce wspiąć się i zaglądać mi w okna, może straszyć dzieci. Po drugie, kiedy spadnie mi coś pod balkon, trzeba będzie latać dookoła i jeszcze przez odgrodzony od dawna teren po byłym przedszkolu, czyli ze sto metrów. No i po trzecie, ładnie to wyglądać nie będzie.

Dziś wciąż tkwi sam słupek, ale wkrótce zamocują na nim siatkę, której drugi koniec przytwierdzą do ściany pod naszym oknem.

Jestem wściekła. Słusznie, czy nie? Tracę poczucie, czy to ja jestem stuknięta, czy sąsiedzi?

 

muszelka : :
maj 24 2004 prezent komunijny
Komentarze: 7

W najbliższą niedzielę mamy I Komunię Św. jedynej (jak dotąd) kuzynki naszych dzieci. Chyba już o tym pisałam... Nie będę sprawdzać. W każdym bądź razie zdecydowaliśmy się kupić w prezencie głównym kompaktowy aparat fotograficzny z upominkowym opakowaniem, bateriami i filmem w zestawie. Do tego mam zamiar dokupić jakieś wydanie Biblii dla dzieci. Czy to jest trafny wybór? Zupełnie wypadłam z obiegu...

A niżej Muszelki wracające z przedszkola do domciu:

 

 



Z ostatniej chwili:

Nela poszarpała się o cos z Miśkiem i zdaje sięprzyłożyła mu  co nieco, więc krzyczy do taty:

- Tata Michał zaraz będzie płakał, ale to nieprawda, nie wierz mu!

 

muszelka : :