cze 09 2005

mydło i cywilizacja


Komentarze: 2

Byłam dziś poza Krakowem. Jechałam autobusem PKS. W pewnym momencie wsiadł był sobie młodzieniec, kilkunastoletni, nażelowany i na odległośc nic niepokojącego. Ale kiedy zajął miejsce przede mną, myślałam, że padnę. Tak strasznie...przepraszam...śmierdział. Brudem, potem, oparami z kuchni. Koszmar. Nie usiedziałam minuty. Zamknęłam książkę i przesiadłam się na wolne miejsce, które - niestety - nie było dużo dalej. Wciąż czułam ów smród. Po pół godzinie zrobiło mi się niedobrze. W ustach zaczęła mi się gromadzić ślina, w żołądku, choć był pusty, miałam karuzelę. Wyszukałam w torebce jakiś woreczek, bo lada moment mogłam "puścić p." Wysiadłam, a właściwie wyskoczyłam, trzy przystanki wcześniej. W najbliższym sklepie kupiłam sobie pepsi, która mi pomaga w takich sytuacjach. Jeszcze przez godzinę miałam nudności.

Ludzie! Jak ja sie umęczyłam tą podróżą!

To prawda, co ktoś kiedyś powiedział, że "cywilizacja zaczyna się od mydła".

muszelka : :
11 czerwca 2005, 13:35
No tak nie dziwię się, ja to w Kościele czasem nie wytrzymuję...Pozdrawiam...:)
09 czerwca 2005, 21:38
o tak, ludzie sie nie myja czasem i wtedy mozna umrzec :)

Dodaj komentarz