sty 21 2004

płacz


Komentarze: 7

Dwa dni temu popłakałam się przy Marcinie. Dawno tego nie robiłam w jego obecności, bo to na niego nie działa, jak na zwykłego chłopa, ale powoduje dodatkowe napięcie. Tym razem jednak nie wytrzymałam. Oczywiście nie pocieszla mnie, bo to niemożliwe, ale chyba cos do niego trafiło (obym się nie myliła). Dziś bowiem poszedł z dziećmi do przedszkola, potem do bankomatu, taraz do gazowni.

Ale spłuczka w łazience nie działa od tygodnia (brak kasy na hydraulika). W mieszkaniu jest wiele innych braków, które facet dawno by już naprawił. Nie ma szans, by się tym zajął. jedyna moja nadzieja pod tym kątem, to Miś za kilka lat.

Idę na kawę. Wiersze podesłałałam do znajomej redakcji dziecięcej. Kurcze, ale cały czas mi się wszystko rymuje, az Muszelki pękają ze śmiechu i same zaczynają tworzyć wierszyki.

Czytałam dzisiejszą notkę Harley i teraz myślę, że te moje neurony jakieś niezdyscyplinowane, czy co?

(U nas znowu snieży, jak widać.)

 

muszelka : :
22 stycznia 2004, 17:05
placz kobiety i podejscie do niego mezczyzn - tego nie da sie jednoznacznie okreslic, jest rozne, kawusi?
21 stycznia 2004, 20:39
Masz optymistyczne podejście do facetów, że Ci cokolwiek naprawią:)))sama miałam wiele lat ten problem....teraz muszę się z tym zmagać sama....i też mnie to wkurza.....a najgorzej to doprowadzają mnie do szaleństwa psujące się sprzęty elektryczne.....
21 stycznia 2004, 20:18
Oj uśmiechnij się!Przecież jesteś dzielna!:)
21 stycznia 2004, 18:43
tylko nie neurony! dzisiaj miałam budowę synapsy na kole z zoologii :oP
21 stycznia 2004, 15:39
u nas tez pada. spłuczka? nie jest w koncu takim skomplikowanych urzadzeniem.
21 stycznia 2004, 15:37
:)
21 stycznia 2004, 11:59
pewnie to kiepskie pocieszenie... ale ja tez nie umiem naprawic spluczki :) 3maj sie cieplo. pozdrawiam.

Dodaj komentarz