gru 15 2003

rozmyślania-użalania


Komentarze: 10

Bywa, że podczas domowych zajęć rozmyślam o problemach znajomych z blogów. Często myślę o Martyni i jej patowej sytuacji, a dziś pomyślałam sobie (wybacz Martyniu), że jej sytuacja nie jest jeszcze taka najgorsza. Ma o kim mysleć, ma za kim tęsknić, czasem spotyka się znim. Wie o jego miłości, czułości...

A ja mam męża obok. Wygląda jak ten cudowny facet, z którym poszłam do ołtarza, z kórym przeżyłam wiele niezwykłych chwil. To on, a jednak nie on. Chodzi koło mnie, śpi koło mnie, wszystko robi koło mnie. Bywa nieobliczalny. Jest chłodny, zdystansowany. Nie rozumiem go. Przestał być agresywny i autoagresywny, ale jakby nie ma w nim życia uczuciowego, ani wobec mnie, ani wobec dzieci...

Jest bezradny. Cierpi. Boi się. Nie umie przybić gwoździa, ani niczego naprawić. Koncentruje się na podstawowych potrzebach.

Tęsknie za moim mężem, który jest, ale go nie ma. Jak opisać ten ból? Jak myśleć o przyszłości? Jak znieść taką samotność? Czy ja jeszcze mogę na coś liczyć? Na coś czekać?

 

muszelka : :
początkujący
15 grudnia 2003, 23:43
Boże! Użycz Muszelce pogody ducha aby godziła się z tym,czego nie może zmienić. Użycz Jej odwagi aby zmieniała to co może zmienić. I mądrości aby odróżniała jedno od drugiego.
15 grudnia 2003, 22:57
mnie sie wydaje ze czasem brak slow a tylko trwanie przy kims juz jest wartoscia... taka mam nadizeje Muszelko, bo naprawde nie wiem co ci powiedziec...
15 grudnia 2003, 21:58
Zupełnie nie wiem, co powiedzieć... :(
15 grudnia 2003, 20:24
:( w sumie nawet nie wiem co napisać.... Sama nie mam teraz najatwiejszego życia.. Niby probleemy banalne, ale to naprawde przeradza się w piekło! :( Przeprasza Muszelko, że nie mogęe Ci pomóc, ani nawet wesprzeć... Przepraszam, że zawiodłam:(.. Wiem, że teraz potrzene jest Ci waparcie.. Powieem tylo tyle, ża bardzo Cię szanuję, za to, jaką jesteś dzielną kobietą!
15 grudnia 2003, 19:15
Jesteś skazana na chodzenie na paluszkach...... dopóki dasz radę to to rób.
15 grudnia 2003, 18:49
niektórzy mają piekło tu, na ziemi i zadnej nadziei...też miałam męża, pewnie był nawet i schizofrenikiem, ale nigdy nie pozwolił się nawet zdiagnozować....wiele na to wskazuje, nawet czytając Twój blog pewne analogie zauważyłam.....kiedyś się zabił, już minęło kilka lat od tego...Twój jeszcze chociaż żyje. nie życzę Ci wytrwałości bo ją w sobie masz....
15 grudnia 2003, 15:47
....ależ ja nie mam ci czego wybaczać:) ... doskonale wiem w jak trudnej jesteś sytuacji i nie raz mówiłam o tym jaka dzielna z ciebie kobieta .... bardzo cię podziwiam, zresztą wiesz o tym doskonale ....
15 grudnia 2003, 12:40
Jesteś mu potrzebna.
15 grudnia 2003, 12:20
właśnie... łatwopalna to najlepiej oddała - przy Twoim, moje życie wydaje się takie kolorowe
15 grudnia 2003, 12:05
Banalne wydaja sie wszelkie słowa.. a jeszcze banalniejsze nazwanie ich "komentarzem" ...

Dodaj komentarz