maj 11 2004

to mnie osłabia


Komentarze: 6

Nie wiem, jak inni ludzie, ale na mnie brak czyjejkolwiek troski o mnie, choćby nikłego jej przejawu, działa okropnie. A tak - niestety - jest od prawie roku, bo już tyle nie ma Mamy.

Kiedys Marcin nie pozwoliłby, żeby wiatr mnie przewiał, a deszcz przemoczył, a dziś, kiedy w burzy szliśmy po dzieci, niespodziewanie podzielił się swoim parasolem...Ale tylko dlatego, aby uchronić przed przemoczeniem aparat... :-(((

Bardzo mi było smutno, bardzo. To taki obrazek mojej sytuacji.

Dlatego doceniajcie oznaki troskliwości, czułości. One są niczym balsam dla naszej psychiki. Bez nicz coś w człowieku więdnie, usycha, a na puste miejsce zakrada się smutek.

I z drugiej strony: sami dawajcie bliskim odczuć, że wam na nich zależy. To nic ne kosztuje, a jest takie istotne.

No i pomoralizowałam trochę, ale to tylko w wyniku refleksji nad własnym losem.

Poniżej zobaczcie dzisiejszy grad. Spory, prawda? Jak groch. A jak dudnił cudownie o blaszane dach i parapety! Ach!

 

muszelka : :
12 maja 2004, 21:02
... :-)
12 maja 2004, 15:31
Przez chwilę miałam nadzieję, że mnie przeprosisz i wszystko dobrze się skończy... naiwność?
12 maja 2004, 11:10
Ech, Muszelko... Zrozumiałam przesłanie notki. Ja czasem też występuję z jakimś przesłaniem... no cóż...
12 maja 2004, 09:47
Tak, to prawda, ale w tej notce chodziło mi o to, jaka jestem uczcuciowo osamotniona. marcin ze wzglęu na chorobę nie potrafi z siebie wykrzesać ciepła, a Mama odeszła. Dzieci mnie kochają, owszem, ale są jeszcze zabyt małe, na okazywanie tego w dojrzały sposób. Kochają właściwie instynktownie.
12 maja 2004, 09:38
Wszyscy potrzebujemy miłych gestów, słów.. czasem - w złej chwili, czy w złym czasie - zrobimy coś, czego potem żałujemy... na szczęście istnieją takie słowa jak \"przepraszam\"... prawda?
11 maja 2004, 20:07
Każdy chciałby, żeby ktoś o nim myślał... Pozdrówki. :)

Dodaj komentarz