maj 18 2003

w objęciach beznadziei


Komentarze: 6

Marcin byl przez weekend, ale ile mnie to kosztowalo...nie dam rady napisać. Jest w bardzo kiepskiej formie i jego katasroficzne spojrzenie na nasza sytuację zaczęlo się udzielać.

I co, że jestem dzielna? Jak pada na nas cios za ciosem. Zupelnie, jakby ktoś rzucil klątwę. Jak się wygrzebiemy z jednego problemu, zaraz pojawia się kolejny (w którym my nie mieliśmy żadnego udzialu). Odprowadziliśmy go, a teraz czuję się, jakby mnie ktoś przepuścil przez wyżymaczkę. Gdzie wyrzucić caly ten smutek? Skąd wziąć sily i nadzieją na kolejne dni?

 

muszelka : :
nitka
18 maja 2003, 19:13
dzieci,usmiech przechodnia na ulicy, rozmowa z przyjacielem... to wszystko daje nam siłe... Trzymaj się ciepluko Muszelko...
18 maja 2003, 14:26
a moze wyjedzcie na wekend?Ciom... Czklanka nadziei na poprwe nastroju
MF
18 maja 2003, 14:19
I z piękna szczegółów:)
18 maja 2003, 14:09
Czerpać ja z miłości... do wszystkiego...
18 maja 2003, 13:53
dasz rade... buzka
18 maja 2003, 13:47
od dzieci... one zawsze mają nadzieję...

Dodaj komentarz