gru 28 2005

wirtualne zawieruchy


Komentarze: 4

Kiedy szłam dziś z torbami pełnymi zakupów, a w nos z uporem łaskotały mnie piękne, realne płatki śniegu, na myśl przyszło mi, że Internet to ułuda. Genialna ułuda. Niebyt, który zdobył taka władzę nad ludźmi. Ach, nie umiem teraz tego oddać słowami.

A zaśnieżony, cudowny świat upomina się o swoje prawa.

Kolejny rok odkładamy do lamusa życia. Wybuchami fajerwerków zaspawamy mu szczeliny aktalności. Koniec!

Fajerwerki nadziei wprowadzą nas w nowe zestawienie cyfr.

Przepraszam... dopada mnie już depresja końca roku... muszę się tu wymarudzić. Takie wirtualne wypociny pomagają czasem utrzymac całkiem realną równowagę.

Ech! Czas ucieka...

 

muszelka : :
17 maja 2011, 09:14
Fajna notka pozdro
Anna
22 lutego 2011, 12:07
Szkoda, że już tyle czasu nie aktualizujesz bloga... Myślę, że życie jest snem - tak samo ulotne i efemeryczne - ciągle ulegające zmianom...
28 grudnia 2005, 22:54
Belief! Belief! Czułam, że czekasz na jakąś notkę, by się odezwać :-) Ach, Belief!
28 grudnia 2005, 22:26
cyfry... wypelniaja mi zycie, wiec nie bede sie zle o nich wypowiadac ;) trzymaj sie cieplutko

Dodaj komentarz