sty 24 2004

bajka o smutnej dziewczynce


Komentarze: 9

Mała smutna dziewczynka bardzo chciała odnaleźć uśmiech. Nie było to łatwe, bo mieszkała ze smutną mamą i smutnym tatą, i nawet jej młodszy braciszek był smutny. Starała się bardzo: robiła minki do lusterka, kazała się łaskotać, jadła czekoladę...i...nic.

Pewnego razu w parku spotkała miłą staruszkę, która bardzo przejęła się smutnym losem dziewczynki. Powiedziała, że chyba umie jej pomóc i zaprosiła do swojej chatki. Staruszka nauczyła dziewczynkę szyć malutkie, wesołe i bardzo kolorowe laleczki ze szmatek. Już sam ich widok sprawiał, że buzia dziewczynki pojaśniała.

 - Jakie one są wesołe! Jakie mięciutkie! – zawołała – Dziękuję, że nauczyłaś mnie, jak je uszyć!

Dziewczynka wróciła do smutnego domu i poprosiła mamę o dużo kolorowych szmatek. Zamierzała uszyć sobie dużą, pstrokatą lalę. Na drugi dzień lala była gotowa i dziewczynka wyszła z nią na podwórko. Jej koleżanki aż buzie pootwierały z wrażenia, a to dlatego, że dziewczynka się uśmiechała i że miała taką piękną lalę.

- Ja też bym chciała mieć taką! – zawołała jedna z nich – I ja! I ja! – dołączyły inne koleżanki.

Dziewczynka obiecała, że uszyje i dla nich kolorowe lalki. Jak powiedziała, tak zrobiła. Każdego kolejnego dnia przynosiła nową gałgankową, wesołą lalę, aż wszystkie dziewczynki z podwórka zostały obdarowane i wszystkie się wesoło bawiły, śmiały i śpiewały.

Ale jedna z nich pozazdrościła naszej dziewczynce tej umiejętności. Rozpruła lalę, którą od niej dostała i przyglądała się, jak była uszyta. Potem zabrała się do zrobienia swojej własnej lalki. Udało się jej, z czego była bardzo dumna. Wyrzuciła więc na śmieci podarunek koleżanki, a na podwórko przyszła ze swoją nową lalą. Od razu pochwaliła się naszej dziewczynce, która na nowo nauczyła się już śmiać.

- Zobacz, uszyłam sobie swoją lalkę! Prawda, że piękna! – zapytała.

- Tak...piękna... – odpowiedziała zaskoczona dziewczynka – A co zrobiłaś z tamtą lalą?

- A...tą od ciebie? – machnęła ręką – rozprułam, a potem wyrzuciłam.

Naszej dziewczynce uśmiech natychmiast zniknął z twarzy. Pomyślała o laleczce, którą szyła nie tylko palcami, ale całym swoim serduszkiem. Ta laleczka leżała teraz gdzieś w śmieciach. Ale to jeszcze nie był koniec. Koleżanka, która podpatrzyła, jak się szyje lalki, zaczęła mówić do innych dziewczynek:

- Zobacz, twojej lalce kiwa się głowa – i do innej – A twoja ma krzywe ręce. – i tak u każdej laleczki znajdowała jakieś wady.

– Wiecie co, ja wam uszyję dużo ładniejsze, chcecie? – zaproponowała.

Niektóre dziewczynki się zgodziły, więc uszyła im swoje lalki, ale zanim oddała je nowym właścicielkom, poszła do naszej dziewczynki „poradzić się”, czy czegoś nie trzeba poprawić. Tak naprawdę chciała zobaczyć minę koleżanki, kiedy ta zobaczy jej lalki.

Nasza dziewczynka szczerze pochwaliła dzieło koleżanki, ale jej serduszko bardzo się zasmuciło, kiedy dowiedziała się, że te lalki mają zastąpić te poprzednie, które sama z taką radością uszyła. ”Co teraz z nimi będzie?” – myślała z troską. „Pewnie też wylądują na śmietniku? Biedne laleczki” – i dziewczynka zapłakała. Zrobiło jej się tak bardzo smutno, że znowu nie umiała się uśmiechnąć i wszystkie lale, które szyła od tej pory były bardzo smutne.

 

muszelka : :
26 stycznia 2004, 18:15
Nie można aż tak uzależniać się od świata.
iwcia_iwon
26 stycznia 2004, 18:11
Pewnie innym spodobały się nowe lalki, są takie jakie chcieli, w każdej chwili mogą je wyrzucić, nie muszą być za nie wdzięczni. Przyjaciół się nie kupuje. Przecież Ty też lubisz zmieniac lalki.
agakarolewska
26 stycznia 2004, 07:25
No tu się dopisałam Muszelko, na blogu u Muszelki:) Aj..dziękuuuuuuuuuuuuuuuję za kaczuszki. Chciałam jedną dostałam cztery!!!!
25 stycznia 2004, 20:34
Buu.. rozpruła.. Świnia..:/
25 stycznia 2004, 11:10
hm na upartego możnaby było napisać to jeszcze z perspektywy lalki wyrzuconej na śmietnik :( smutne, ale faktycznie z głębokim sensem
25 stycznia 2004, 09:12
"Laleczki" to tylko symbol. Przy odpowiedniej konfiguracji mogłyby być i samochodziki. Sens przesłania jest uniwersalny.
24 stycznia 2004, 22:34
Fakt smutne... i daje do myślenia.
(a tak spłycając: jakie to szczęscie, że w dzieciństwie bawiłam sie samochodzikami ;))
Kinia:)
24 stycznia 2004, 14:30
smutniutkie:( a ta druga laska ze wyrzucila lalke i zaczela szyc sama to zdzira (za przeproszeniem) i egoistka, pozdrawiam
agakarolewska
24 stycznia 2004, 14:18
A ja bym nie zamieniła lali od pierwszej dziewczynki, na żadną inną, choćby inne lalki były ładniejsze na pierwszy rzut oka. I lepsze na pierwszy rzut oka. Bo ja nie wierzę pierwszemu rzutowi oka. Ja słucham pierwszego drgnięcia serca.

Dodaj komentarz