będzie ślub a nawet dwa
Komentarze: 4
W przyszłym roku czekają nas dwa wazne śluby: urocze siostry, chrzestne moich Muszelek wychodzą za mąż. Jedna już w styczniu, a druga w kwietniu. Dziewczyny sa niezwykłe, cudowne, kochane. Ich mama poprosiła, abym wyszyła i wydziergała na słub chusteczki-serwetki na obrączki. Ja co prawda ne znałąm tego zwyczaju, ale znalazłam ładne wzorki i teraz robię jedną. Dwa malutkie gołąbi (błękitne) niosą w dzióbkach złote obrączki - to motyw wyszyty drobymi krzyżykami na białym lnie. A wykończenie, czyli brzegi chusteczki będą szydełkowe, duża i efektowna koronka. Robię to z przyjemnością i wkłądam w to całe serce. Bardzo lubię obie dziewczyny, bardzo.
A Wy spotkaliście się z takim zwyczajem?
Drugie, co chciałam dziś zrzucić na bloga, to moja złośc na chrzestnego Neli. On jest z rodziny Marcina, a konkretnie jest bratem teściowej. I zazwyczaj wpada do nas ze swoją żoną dwa razy do roku: w okolicach Dnia Dziecka i Mikołaja. No właśnie, w okolicach...To jest dla mnie męka. Trafić w termin, kiedy łaskawie się pojawi, bo coś takiego, jak telefon i uprzedzenie gospodyni, czyli mnie, jest poza jego zaięgiem. Dlatego zazwyczaj zjawiają się w najmniej odpowiednich momentach: kiedy jest totalny bałagan, nie mam nic słodkiego na stół, a Marcin chowa się po kątach. Rozmowa się nie klei, ja jestem spięta i z trudem panuję nad złością.
I teraz znowu to samo. Wczoraj oczekiwaliśmy ich cały dzionek. Pudło. Kiedy przyjdą? Oto jest zagadka. Ostatnio Dzień Dziecka obchodzili po ponad tygodniu.
Dodaj komentarz