sty 27 2004

co ja mam robić?


Komentarze: 9

Z Marcinem coraz gorzej...Jest okropny...okropny. Dziś o mało nie zwichnął Michałkowi nogi. Szarpie Nelę. Nie krzyczy, tylko ryczy. A oczy...oczy ma...trudno mi opisać, oczy są jak u dzikiej bestii (pełne wrogości, zacięte i dzikie).

Co ja mam robić? Gdzie uciec? jak się bronić? Kto mi pomoże?

 

muszelka : :
nela_amigo
27 stycznia 2004, 14:32
biedni jesteścia.....a co do tego.......ne mam słów. pozdrawiam i trzymaj się
27 stycznia 2004, 13:01
Nocowanie z dziećmi u znajomych na pewno nie jest dobrym rozwiązaniem, za to szpital chyba najlepszym. Trzymaj się Muszelko.
27 stycznia 2004, 11:37
Pomóc mogą jedynie specjaliści. My możemy jedynie wysłuchać, podziwiać, a to za mało.
27 stycznia 2004, 10:08
Muszelko, trudne to ale konieczne, Marcin MUSI wrócić do szpitala! Ale, mam pytanie; otóż czy przy wypisie ze szpitala nie otrzymał recepty na leki podtrzymujące?! Czy je bierze regularnie, czy są skuteczne? - widać -nie. Gdzie jest "grupa wsparcia" dla Was wszystkich? Gdzie lekarze... TO MUSI ULEC ZMIANIE dla dobra Jego i Was. Na forum trudno mi konkretnie mówić co i jak; jeśli zechcesz, odezwij się, masz namiary na pocztę, gg.
27 stycznia 2004, 09:48
..trudno jest doradzać..... czy on nie powinien wrócić do szpitala?......
łp
27 stycznia 2004, 09:35
Wiekszośc takich małżeństw się rozpada .. to smutne i przykre , ale czy mozna zyć w ciągłym strachu , poczuciu zagrożenia ...? Jesteś cudowną i bardzo dzielną kobietą , ale pomysl o dzieciach .. pisałas niedawno o wspomnieniach , skojarzeniach ze swego dzieciństwa, z jakimi wspomnieniami one pójdą w dorosłe życie ?
ENDY
27 stycznia 2004, 09:27
Ci, którzy zapadają na schizofrenię, przeżywają takie same wybory jak my – między młodością a dojrzałością, niezależnością a byciem w związku – są jednak w tych konfliktach bardziej bezradni. Ich wewnętrzne rozdarcie staje się destruktywne i jedynym wyjściem pozostaje świat psychotyczny. To, że Marcin ma Was może mu tylko pomóc. Potrzebuje jednak specjalisty. Powodzenia i dużo siły.
27 stycznia 2004, 08:46
Boże.. Nie ma w pobliżu jakichś zajomych u których mogłabyś przenocować z dziećmi? Może byłoby lepiej..
kobieta zamężna
27 stycznia 2004, 08:44
Czasem jest tak że chciałoby się komuś pomóc lecz nie bardzo wie się jak. Masz wielu przyjaciół, którzy choćby byli daleko są blisko. Bądź silna - tylko tyle mogę powiedzieć. Przytulam.

Dodaj komentarz