pomyślę o tym jutro...
Komentarze: 7
Postanowilam nie martwić się na zapas. Po co wydlużać sobie czas stresu? A może nie będzie aż tak źle? Skupię się na teraźniejszości.
Wczoraj wieczorem mój malutki Michalek wziąl swoją klawiaturę i usiadl za mną, kiedy robilam coś przy komputerze. Stukal razem ze mną:
- Mamusiu, ja pracuję z tobą.
- Dobrze, kochanie.
Ale już po krótkiej chwili mój wspópracownik leżal kolo swojej klawiatury i spal slodkim snem. :-) Wzruszona przenioslam go do dziecięcego pokoiku na jego lóżeczko. Potem i tak "przylunatykowal" do mnie.
A dziś kupilam wreszcie kamienny garnek (poprzedni, Marcin podczas przeprowadzki uznal za zbędny i wyrzucil) i przygotowalam ogórki. Będą malosolne. Już mi cieknie ślinka....
Dodaj komentarz