wrz 17 2003

walka o kasztany


Komentarze: 6

Napisalam już raz taką notkę dzisiaj, ale mi nie przyjęlo....uuu! wrrrr! Nie znoszę tego!

Otóż zacząl się czas kasztanowy. W związku z czym rano musimy zmieniąc naszą trasę i iść pod kasztanowce, po lupy. Dziś jesnak Michalek az się poplakal, kiedy chlopiec przed nim wyzbieral jesienne skarby. jednak nam udalo się jeszcze odnaleźć czetry adne brązowo-byszczące kasztany.

Teraz w domu będzie peno ludzików, stworów.

A tak na marginesie, to bardzo mi żal chorych kasztanowców. mam nadzieję, że nie wyginą, że naukowcy znajdą sposób na ich wyleczenie. Jak by to byo bez kszatnowców, zwaszcza podczas matur i jesienią?

 

 

muszelka : :
17 września 2003, 21:14
A maturzyści mogą się załamać brakiem kwiatów (na moją maturę pisemną kasztany nie zakwitły... ;))
17 września 2003, 20:15
Dopiero w sobotę będę miała sposobność oderwać oczy od cyferek i monitora ,to już niedługo tylko 2 dni i będę znowu w moim zielonym raju.
17 września 2003, 15:30
podobno do wszystkiego się można przyzwyczaić... do życia bez kasztanów też... ale nie będzie juz tak przyjemnie...
17 września 2003, 14:29
fanaberka powinna znaleźć lek na kasztanowce.
hauser
17 września 2003, 12:38
nogi z żołędzi, brzuch z kasztana i głowa ze specjalnego żołędzia z czapeczką: tak u mnie na wsi zawsze sie robiło ludki:stały później cały rok na półce jak na warcie - aż do eksplozji demograficznej kolejnej jesieni
17 września 2003, 12:08
Jak się tak wpadnie od rana w wir pracy, to tak trudno sobie wyobrazić, że w tym samym czasie mama z dzieckiem idą po kasztany i to dziecko przeżywa swój mały dramat, bo ktoś go uprzedził... Jak czasem trudno wyjść poza czubek własnego nosa...

Dodaj komentarz