Archiwum 15 maja 2003


maj 15 2003 książka mimochodem
Komentarze: 4

W zasadzie jestem podczas czytania kilku innych książek (jak z boku możecie zauważyć), ale dosownie wpadla mi w ręce ta: "Kolor nadziei" i przeczytalam ją sama nie wiem, kiedy. Dalam sie porwać dobrze skonstruowanej akcji, opisom morza i nadmorskich okolic. Momentami mialam wrażenie, że istotnie czuję morską bryzę, zapach jodu, soli, krzyk mew. A dziś nagle doszam do ostatniej, 476 strony. Skąd ja na to biorę czas?...z kibelka, hihi! Ale nie tylko. Lubię też schować się w dużym fotelu i zaglębić w fikcję...


A z bieżących, realnych wydarzeń, to napisze, że Marcin na weekend dostaje przepustkę zs szpitala. A ja się boję...nie jego, bo jest w trochę lepszej kondycji, ale tego, ze potem nie będzie chcial wrócić na dalszą kurację. Ma za soba dwa tygodnie, chyba wreszcie dobrali mu leki i dawkę. Przydaloby się, aby tego nie zmarnowal. Ale może niepotrzebnie się zamartwiam, co?

I jeszcze coś: mimo zimna i deszczu, maciejka w nocniku pieknie wykielkowala. Ale będzie zapach! A ja dziś na placu kupilam od takiej biednej, osiemdziesięcioletniej babuleńki kwiatka-niespodziankę w doniczce. Tak mnie prosila i namawiala, że jest ladny i dlugo kwitnie. Chciala tylko zlotowkę. No to kupilam. "Może jej brakuje na chleb?"- pomyślalam. A potem jeszcze do niej wróciam i kupilam bukiecik konwalii. Ludzie, jak pięknie pachnie w kuchni! To chyba jakieś zaczarowane konwalie. W sobotę oddam tej babuleńce doniczkę, w której sprzedala kwiatka-niespodziankę, bo bardzo o to prosila. A jak rokwitnie, napiszę, co to za kwiat.

 

muszelka : :