Archiwum 13 stycznia 2004


sty 13 2004 ciapa
Komentarze: 7

Po kolana. Mokro pod nogami, leje się z dachów i ogólnie jest paskudnie, szaro, buro, wilgotno i wirusowo.

Ja dzisiaj wypchałam rano Marcina z dziećmi do przedszkola, więc podrzemałam potem ciut. Kiedy wysunęłam się z pieleszy, wypilam dużą nieczarną i gorzką, zabrałam się do ukończenia prezentu dla Taty. Potem go zapakowałam, wyruszyłam dzielnie na najbliższą pocztę i priorytetem nadałam, gdzie trzeba. Opakowałam antyramę jak mogłam: styropian, bąbelkowe folie, bąbelkowa koperta. Może nie stłuką pocztowcy i kolejarze, co?

Nela natomiast wykończyła dziś (po miesiącu czasu) zamki w nowych butach, które dostała od dziadzia. Gdyby były tutaj kupione, zrobiłabym awanturę producentowi, ale tak poszłam pokornie do szewca. Będą na jutro. Zapłacimy za partaninę producenta 18 zł. Wrrrr!

Teraz wezmę się za dokończenie tłumaczenia z angielskiego tekstu dla młodzieży. Ufff! Nie znoszę pracy odtwórczej (korekty, redagowania, tłumaczenia), ale szef kazali, trzeba wykonać.

A wczorajsza sztuka w TV była całkiem, całkiem. Krukówna się wyrabia, Stenka  kreuje się na gwiazdę (ale dobrze zagrała trzeba przyznać). Ciekawy scenariusz...

 

muszelka : :