Komentarze: 9
Tak, jak codziennie telefonowalam do Mamy na OIOM, tak dziś nie mam odwagi...Bardzo, bardzo boję się...
W dodatku bylam dziś na pogrzebie teściowej wujka męża. Zachorowala w tym samym czasie, co moja Mama i też leżala na OIOM-ie. No, niestety, nie uratowali jej. Poszlam na ten pogrzeb, a tam cala rodzinka męża. Nawet moja teściowa, która od dawna nie chadza do kościola. Stalam sobie z boku. Oni nie uznają mnie za rodzinę, a Basia (córka zmarlej) byla...ach, wiadomo... zalamana. Na szczęście jakoś przeżylam. Dzieci byly jeszcze w przedszkolu.
Teraz telefonowala do mnie moja kuzynka z Wroclawia. Też próbowala mnie jakoś podtrzymać na duchu. A ja popadam w jakiś rodzaj odrętwienia. I przypomina mi się fragment z Milosza:
"Jest taka ludzkiego cierpienia granica,
za którą się usmiech pogodny zaczyna."
Co prawda do uśmiechu jeszcze mi daleko, ale mam wrażenie, że juz więcej cierpienia nie udźwignę.