Komentarze: 4
Miłosz na stare lata stał sie dla mnie dużo bardziej strawny, tak w poezji, jak i prozie. Właśnie z dużą przyjemnością czytam sobie jego "Rok myśliwego", dziennik. Stał się jakiś bardziej dostępny, bardziej szczery, nie widac w tym pozy, ani patosu, ot "ludzki człowiek". Czytam i przecieram oczy ze zdziwienia.
A realu mniej przyjemnie. Rozgrywka z wulgarnymi nastolatkami pod moimi oknami i na klatce nabiera pędu. Rodzice dwojga z nich (z tej samej klatki) chowają chyba głowę w piasek i nie reagują. Skończy sie pewnie na interwencji Straży Miejskiej, ale nie takiej doraźnej, lecz przez komendanta dzielnicowego, który zjawi się w ich domu.
Nie chcę być zgredką, ale nie mogę pozwolić też na to, aby Marcin stracił z takim trudem uzyskaną jako taką równowagę. Czy człowiek nie prawa do spokoju, zwłaszcza we własnym mieszkaniu?
Miś podpatrzył, jak sobie projektuję wzorki do szydełkowania i od wczoraj też stawia krzyżyki na kratkowanym papierze. Chyba będzie projektantem wzorów?
Wracam do Miłosza...
***
Aneks do notki
Kilka dzisiejszych fotek:
Koniec sesji! :-)