Komentarze: 3
Nad ranem, kiedy już właściwie nie spałam, ale tak drzemałam, miałam dość specyficzne sny. Zwłaszcza jeden motyw był niezwykły: moja tęsknota i modlitwa zarazem o to, by mój Marcin znowu był, jak kiedyś, jak na początku małżeństwa, jaki był przed chorobą.
Matko! Jak mi go brak w tej prawdziwej postaci, z tymi uczuciami! Choroba zrobiła z niego zupełnie innego człowieka, a każda kolejna dawka silnych leków oddala go ode mnie.
I właśnie te dzisiejsze sny przypomniały mi tamtego Marcina. Jakże serce mi się ścisnęło, kiedy obudziłam się...
Czy mój Marcin wróci jeszcze do mnie?