Komentarze: 3
Wczoraj pod wieczór wyruszylismy całą czwórką na spacer, na lody (pierwsze gałkowe w tym roku). Marcin wymyślił, abyśmy "zaliczyli" już niedzielną Mszę Św. Nie bardzo mi to pasowało, bo nazajutrz nie było nic na przeszkodzie, żeby pójśc do kościoła, Ale spostrzegłam, że mu na tym zależy. Jest chory, więc nauczyłam się odbierać jego pozawerbalne sygnały.
Zgodziłam się. A dziś widzę, że to była dobra decyzja. Bolą mnie zatoki i chyba mam lekką gorączkę. Wszystko robię w zwolnionym tempie. Niedziela jest spokojniejsza. Czasem warto skorzystać z intuicji i innych nienamacalnych umiejętności. :-)