Archiwum czerwiec 2005, strona 1


cze 21 2005 mały perfekcjonista
Komentarze: 2

Dziś Michałek się zaciął i tak piłował rowerek, tak się męczył kilka godzin, tak mnie odpędzał, że w końcu postawił na swoim i jeździ!
Ciesze się, bo to mała, ambitna bestyjka, która bardzo przeżywa, jesli czegoś nie potrafi.

Wcześniej tak samo było z czytaniem, wiązaniem sznurowadeł, czy grami na komputerze.
Mały perfekcjonista mi rośnie.


 

muszelka : :
cze 20 2005 zdrowie ponad wszystko!
Komentarze: 2

Wczoraj Nelka nauczyła się jeździć na rowerze!!! Dziś trenowała starowanie i hamowanie!
jest bardzo dumna z siebie. A Michałek to mały cykor. Tak bardzo chciałby już jeździć, ale boi się ostrego
treningu.

Mnie dzis udało się wreszcie szczęśliwie złożyć dokumenty do kapitału początkowego.
Ale najbardziej ucieszyłam się, że mój ostatni artykuł (na bardzo dla mnie trudny temat) zosatła
entuzjastycznie przyjęty przez naczelnego. Ufff, jaka ulga. Tak oabawiłam się, że robota pójdzie na marne, a ja
się skompromituję...

No i jedna bardzo smutna wiadomośc: dziecko znajomych (niespełna półroczne) ma na głowie guza (7cm).
Czekają na operację... Nogi sie pode mna ugięły, kiedy spotkałam matkę z małym Kubusiem, zapłakaną, załamaną.

Po tej rozmowie, od razu nabrałam właściwej perspektywy na swoje problemy.
Jakie to szczęście mieć zdrowe dzieci!

 

muszelka : :
cze 19 2005 dwa fragmenty
Komentarze: 5

Wczoraj wieczorem zaczęłam sobie czytac książkę o Giedroyciu i bardzo mnie zastanowił takie jej fragment:

"Nastepstwem wychowania 'bez prawa' jest brak mocnych zasad etycznych i siły oporu wobec pokus życowych, a naturalnym wynikiem
takiego wychowania jest 'dusza niewolnicza', a wraz z nią - lekceważenie cudzej osobowości, despotyzm i niewola". (w ksiazce "Giedroyc i Kultura")

A dziś w portalu Onet, jak tylko go otworzyłam w oczy rzucił się taki oto tekst: "Od 40 lat żyjemy w świecie wyzwolenia seksualnego. Przez cały ten czas nauczyliśmy się tylko jednego: że wyzwolenie nie rozwiązuje problemów związanych z seksem, lecz raczej je pomnaża.
Esej brytyjskiego filozofa Rogera Scrutona."

Te dwa fragmenty skojarzyły mi się natychmiast, bo to, co obserwujemy w społecznościach ludzkich,
naprawdę często mnie przeraża i sprawia, że z niepokojem myślę o przyszłości.

 

 

BTW

Czasem jeszcze zaglądam do dawnych znajomych (dziś już niezaprzyjaźnionych) i oto co odkrywam:
ostrożność, dystans z odsłanianiem się i zdrowa dawka anonimowości zaczęła być doceniana. A jeszcze rok temu
zarzucali mi, że sie chowam, że się kamufluję, że nie potrafię, jak oni odsłonić się. Dziś sami chowają się
i już tak zdecydowanie nie eksponują. Zmądrzeli?

Zlikwidowałam linki, oni potem zrobili tak samo...
Zlikwidowałam widoczność archiwum, proszę, mam naśladowców...

Nie byłam i nie jestem taka głupia, za jaką zostałam uznana.
Dziś mam z tego drobna satysfakcję.

Zaglądam też czasem do tej, która z taką obłudą potraktowała mnie i dalej udaje, że nic się nie stało (nie była to Fanaberka, Martynia, Naamah, Popielatka, Iwcia, Belief,
nie była to Kobieta Zamężna, Kizia, Rebelka, ani Kaas, ani tym bardziej Serducho i nie MF). Droga dalszej dedukcji zostaje otwarta. Kto bywał wtedy u mnie, może sobie wydedukować.

Jestem "skorpionem" i niestety wciąz te krzywdy pamiętam.

 

A na koniec dnia na niebie pojawil sie taki oto prezent:

 




Troche optymizmu na dobranoc :-)))


 

muszelka : :
cze 16 2005 ciach i katastrofa
Komentarze: 1

Przyjaciel mojego Michasia, też Michaś, koniecznie chciał, abym to własnie ja tym razem ostrzygła mu włosy. Za nic nie dał się, jak zawsze, zaprowadzić do fryzjera. No i przyjechali do nas. Najpierw dla kurażu ostrzygłam maszynka mojego synka, a maszynka działa, niczym mały traktor. Miś szybko wziął prysznic i po pary minutach był jak nowo narodzony. Pod "strzyżarkę", jak ją nazywa, trafił drugi Michałek. Poniewaz ma dużo rzadsze włosy, postanowiłyśmy, że zastosujemy większy rozmiar, aby nie ogolić go na łyso. Usiadł, ja puściłam traktor w ruch. Najpierw delikatnie, badawczo, a kiedy zobaczyłam, że jest dobrze, zamachnęłam się duzo śmielej. A tu nakładka na maszynke spadła, a ja pojechałam "strzyżarką" po skórze dziecka. Wszystkim dech zaparło! Oprócz samej "ofiary".

Ajajaj! Wyglądało paskudnie! Musiałam cały tył ostrzyc tak krótko. Tylko z przydu udało się [ci tak, jak zamierzałyśmy. Mój Marcin kiwał z dezaprobatą głową i nic nie mówił, mnie zbierało się to na smiech, to znowu było mi głupio. Sam Michal widzac siebie w lustrze tylko z przodu był bardzo zadowolony.

Ajajaj!

Kiedy rowerami pojechali do siebie, zadzwoniłam do ich głowy rodziny, by uprzedzić go o katastrofie. Wiem, że to holeryk, więc bałam się, by nie wypędził zony i synka z domu ;-)

No i tak teraz sobie, co jakiś czas przypominam tę niemal łysa  czaszkę Michała i widzę całą rodzinkę np. w kościele, a to wywołuje u mnie wybuchy śmiechu. Okropnie ostrzygłam tego nieboraka! Ale to był ich pomysl. Ja się nie narzucałam, ba, ja nawet tego nie wymyśliłam.

Ajajaj! Dobrze, że to nie na zawsze i natura wszystko skoryguje!

 

muszelka : :
cze 15 2005 maciejka ach!
Komentarze: 0

Zakwitła pierwsza moja maciejka w tym roku! I jak pięknie pachnie! Dzielna dziewczynka!

Jako że panna rozwija się wieczorem, musialam użyć flesza, który ja prześwietlil. Ale i tak widać pachnacą bohaterkę. I przyznam się, że bardzo lubię nie tylko jej zapach, ale i nazwę. "Maciejka!" - cudowna!
muszelka : :