Komentarze: 9
Siedzimy sobie cicho, bo ja też od polowy nocy czuję się kiepsko. Wystawilam rano Michalka przed blok, aby go wziela pani przedszkolanka (a jedzie z drugiej strony miasta). No, dobra, stalam z nim aż nie przyjechala :-), A potem wpakowalam się do lóżka dzielonego dziś z Nelą. Nelusia taka cieplucia...uuuu, aż milo. Rozgrzala Mamusię, nie wiedząc nawet o tym i pospalyśmy sobie do ósmej.
O ósmej tez bylo mi ciężko się podnieść, ale musialam (co za okrutne slowo). Musialam. Teraz kawa (po warszawsku-kawka, albo kawusia) i robota. Obiecalam sobie, że dziś nareszcie coś naskrobię. Ileż można poddawać się marazmowi? Zobaczymy. jeszcze jakoś trzeba będzie zorganizować zakupy. A tu i bankomat się klania, bo w portfelu zrobilo się pusto. Ło jej! Ło jej!
I tak się zaczyna moje dzisiaj.