Komentarze: 8
Byli dzisiaj. Chrzestny Neli z żoną. Ja - oczywiście - czuję się po ich wyjściu, jakbym dostała w twarz. Czuję się okropnie. Brat teściowej unika nawet wzrokowego kontaktu ze mną. Od samego wejścia widać, że chce jak najszybciej wyjść. To po co przychodzi? Po co? Dlaczego mnie tak nienawidzą? Za to, że trwam przy Marcinie? Że dźwigam ten krzyż, że nie poddaję się? Dlaczego? Dlaczego uażają się za lepszych? Jakim prawem? Pojęcia nie mają o naszym cierpieniu, osamotnieniu, zepchnięciu na margines. O naszych obawach i naszych zmaganiach. Jakim prawem tak mnie traktują?!
Nie mogę, nie mogę tego znieść!
Nie jestem gorsza! Nie jestm gorsza dlatego, że nie lubię zaglądać do kieliszka i nie bawi mnie kicz, nie bawią mnie głupoty. Nie jestem gorsza dlatego, że chodzę do kościoła i wiara jest dla mnie ważna. Nie jestem gorsza dlatego, że mam magistra, a oni wszyscy nie więcej, niż zawodowe wykształcenie. Nie jestem gorsza dlatego, że nie poddałam się władaniu rodzinnej despotki, mojej teściowej.
Całą rodzinę Marcina zwróciła przeciwko mnie. Stara klempa, która od lat nie pracuje, tylko żeruje na wysokiej emeryturze własnej matki (jeszcze do niedawna ganiała ją do dotakowej pracy). Stara klempa, która tylko dba o czystość w mieszkaniu, a nie dba o swoje wnętrze. Stara klempa, która na ulicy przechodzi obok swoich wnuków, jak obok obcych istot!
Sorry! Rzadko popadam w taki stan, ale nie mogę znieść tej niesprawiedliwości. Musiałam to zrzucić choćby częściowo.
Stara klempa!!!