Najnowsze wpisy, strona 26


cze 16 2004 cicho sza
Komentarze: 5

Może się załapię na pisanie sceniariuszy do edukacyjnych gier komputerowych dla dzieci. Właśnie pracuje nad taka pierwsza propozycją, jaką mi złożono. Ciekawe doświadczenie. Potrzebne są nie tylko scenki, fabuła, ale dialogi, piosenki. Cała gama form.

Ciekawe, ile się teraz za coś takiego dostaje?

A moja Nelcia ostatnio hoduje mrówkę "Bartusia" na balkonie. Obawiam się jednak, że za każdym razem jest to inny osobnik, ale ona i tak się cieszy myśląc, że to ta sama. Na podwórku zbiera ślimaki, co mi przypomina czasy, kiedy sama tresowałam te zwierzaki...

Michał wszedł w trudny etap czetroletności i kolekcjonuje jakieś blaszki z chipsów. Prosi o kupienie odpowiedniej paczki, szuka w niej tazo, po czym chipsy oddaje mnie, albo Neli. Hobbysta, co?

Mnie dopadła angina i smutek związany z Mamą, która odeszła rok temu.

Pod oknem dzieci, wieczorami, hałasują nam wulgarne nastolatki. Jak się ich pozbyć?

Ja chce morza! Fal! Bryzy! Przestrzeni!

 

muszelka : :
cze 13 2004 wybory
Komentarze: 7

 



Czy u Was też były takie ogromne urny?

 

muszelka : :
cze 02 2004 książka w GW
Komentarze: 13

Odebrałam wczoraj zamówioną wcześniej w kiosku "GW" z pierwszą książką z serii, "Imię Róży" Umberto Eco. Spodziewałam się jakiegoś szmatławego, miękkiego wydania, na papierze z makulatury na przykład, a tu dostałam do ręki pięknie, estetycznie przygotowane wydanie, w sztywnej okładce, z obwolutą, dobry papier, ładny druk. Jestem naprawdę pod wrażeniem i choć kolejne książki będą już po 15zł + 2zł za gazetę, to i tak kupię.

Mam znowu ochotę na "Mistrza i Małgorzatę", na "Lolitę" i kilka innych z klasyki, którą proponuje "GW". Panie w kiosku mówią, że z trudem uprosiły kolportera, aby dał im taką liczbę egzemplarzy "GW", by wystarczyła na wcześniejsze zamówienia. Ciekawe, czy kolejne wtorki tez będą tak reglamentowane?

A wczorajszy "Dzień Dziecka" minął Muszelkom pracowicie. Odbierały zabawki, słodycze itp. itd. Spały z prezentami, a rano dużo wcześniej, niż potrzeba zerwały się z łóżek, aby się nimi pobawić. Dziś z Marcinem zabierzemy je pierwszy raz do kina - to nasz główny prezent z okazji ich święta. Idziemy na Scoobiego. Ciekawe, jakie wrażenie zrobi na dzieciakach duży ekran? No i zdaje się jeszcze dziś spłynie im kilka prezentów, bo jeszcze nie dostali od chrzestnych. Pewnie wieczorem w łóżkach będzie więcej zabawek, niż mieksca do spania...

 

muszelka : :
maj 31 2004 życie w tej postaci
Komentarze: 1

Życie w tej postaci, jakie jest, musi się kończyć...musi, bo jest dla większości związane z cierpieniem, niesprawiedliwością, niespełnieniem. Ten chemiczny świat, w którym materia narzuca swoje prawa, naprawde jest niedoskonały. Kto by tu chciał egzystować na wieki?

Tak sobie rozmyślam...

Ale jaki powinien być świat, w którym zechcę istnieć nieskończenie?

Na pewno piękny...Tak, na pewno.

Na pewno dobry... Tak, na pewno.

Na pewno ciekawy... Tak, na pewno.

Czy to są tylko marzenia? Ideały? Dlaczego tak trudno wierzyć w ten przyszły, nieskończoby byt? O ile łatwiej byłoby znosić smierc bliskich...O ile łatwiej byłoby pogodzić się z własną śmiercią...

 

muszelka : :
maj 30 2004 wyrzutek rodziny
Komentarze: 7

Muszę to z siebie wyrzucić, bo czuję się podle.

Rzecz w tym, że dziś miała swoją I Komunię Św. bratanica Marcina. A to jedyny brat męża. Dostaliśmy zaproszenie dla całej czwórki, ale ze względu na moja teściową i jej matkę, które onegdaj wyrzuciły mnie z dziećmi ze swojego mieszkania i do tej pory nie uważają mnie za rodzinę, Marcin nie chciał iść na tę uroczystość. Udało mi się jednak namówić go, aby poszedł tam po Mszy św. z dziećmi choćby na godzinę. Z bratem ma całkiem poprawne kontakty i ten mu dużo pomaga w domowych robotach, bo jest taką "złotą rączką". Namawiałam więc, namawiałam i wkońcu zgodził się na ten wariant.

Ja poszłam do kościoła pomodlić się za Anię i zrobić jej kilka zdjęć. Potem tylko z daleka popatrzyłam na rodzinny klan...I to był moment, kiedy niespodziewanie ścisnęło mi się serce...Ścisnęło i trzyma do tej pory.

Bo jakim prawem oni mnie tak traktują? Jak mogą, skoro w takich trudnych warunkach, mimo koszmarnej choroby Marcina, trwam przy nim, nie opuszczam, dbam o jego potrzeby. Daję sobie radę z dziećmi. Niemal całkiem zapominając o sobie. Jak oni mogą? Ile kobiet na moim miejscu już dawno by odeszło i poukałdało sobie życie bez chorego męża?

A może się mylę? Nie wiem, nie wiem. Jest mi smutno. Czuję się podle. To nie jest sprawiedliwe.

 

muszelka : :