Komentarze: 5
W chorobie Marcina najgorzej znoszę jego brak uczuć. Już prawie nie pamiętam, co znaczy czułość męża, zapominam także o troskliwości, o współczuciu. Teraz, kiedy mu wraca psychoza, pojawia się jeszcze ta koszmarna wrogość, jakiś chłodny cynizm, upór. On nie dostrzega w mojej postawie nic pozytywnego, a wręcz przeciwnie. A ile kobiet zdecydowałoby się zostać przy tak chorym mężu? Większość małżeństw po odkryciu schizofrenii rozpada się.
Czuję się podle: znowu nadciąga wielki smutek, żal, poczucie niesprawiedliwości, braku nadziei na przyszłość.
Siostry już nie ma w Krakowie, przyjaciół się wstydzę. Osacza mnie samotność.
I napiszę coś jeszcze, moja siorka uważa, że nie jest wykluczone, iż do zamentu na moim blogu mógł się przyczynić nie kto inny, jak Marcin...Ale ja już nic nie wiem...nie wiem...Czuję tylko ból....i smutek....