Archiwum lipiec 2003, strona 3


lip 11 2003 jest auto!
Komentarze: 8

Rano, jeszcze zanim się na dobre wybudziłam, mój mały Michałek swój dzien zaczął od modlitwy: najpierw tej najbardziej znanej do Anioła Stróża, a potem dodał od siebie: "... i proszę wreszcie o jakieś auto, żeby wrócić już do domu!" Potem kazał tak samo pomodlić się dopiero co obudzonej siostrze.

No, i co, powiedzcie sami, czy Pan Bóg nie wysłuchuje modlitw ludzi o czystych sercach, w tym przypadku dzieci? Po południu znalazło się auto, które nie tylko przewiezie mnie i Muszelki, ale także sporo rzeczy, a nawet mebli. To dopiero, co?

A tak poza tym, to spiekło nas dzisiaj na plaży. Nareszcie było trochę lipcowej pogody. Muszelki nie chciały wyjść z wody, która z godziny na godzinę robiła się cieplejsza, cudowniejsza.

 

muszelka : :
lip 09 2003 witaj Fanaberko! :-)
Komentarze: 6

Witaj kochana na naszym blogowisku!

Dziś znowu chcialam podziękowac wszystkim moim blogowym znajomym za tyle ciepłych słów skierowanych do mnie. Nie macie pojęcia, jak one podtrzymują mnie na duchu. dziękuję! Obiecuję, że jak tylko wrócę do domu i mojego stałego łącza, znowu będę częściej gościć na waszych stronkach. Teraz bywa różnie.

Wciąż nie wiem, jak będę wracała, ale jakoś przecież muszę!

 

muszelka : :
lip 08 2003 trochę słońca
Komentarze: 7

Nareszcie, trochę go wyjrzało zza chmur. Jednak wiatr od morza był na tyle silny, że plażowanie nie było idealne. Nelusia szczękała zębami, a Misiowi siniały ustka. Trudno mi było utrzymać ich na suchym lądzie.

Nie chcę myśleć o wyjeździe z mojego rodzinnego gniazda. Już nigdy nie będzie tu, jak było. Do mieszkania wkroczy brat, zrobi remont, pozmienia... Pewien rodział mojego życia nieodwołalnie odchodzi w przeszłość. Zostało mi tylko kilka dni. Wchałaniam te atmosferę, ale i tak nie mogę zrobić żadnego zapasu. To koniec!

 

muszelka : :
lip 07 2003 rejs po morzu
Komentarze: 3

Dziś trafiła się nam nie lada gratka, bo rejs statkiem wycieczkowym po morzu. Mój brat pływa na takim i zaprosił nas na pokład. A że fala była całkiem całkiem, to huśtało bardzo przyjemnie. Na dziobie dzieci krzyczały, jak na szybkiej karuzeli, a grzywy fal rozbryzgiwały się i moczyły tych, co stali blisko burty. Moim Muszelkom jednego rejsu było mało, porposiły o drugi. Popłynęliśmy. Huśtało jeszcze bardziej. Gdzieś w połowie kursu, maluchy stały się mniej ruchliwe. Schowały się do mesy, siadły niemrawo przy stole i zaczęły im się zmieniać kolorki twarzy: blady, zielony, czerwony.

- Oj, niedobrze! Nela choć tu bliżej! Chodź, chodź, mam tu woreczek!

Nie zdążyła, chlusnęło z niej.

- Spokojnie, kochanie, nie płacz! Tak się czasem dzieje na morzu.

- Mamusiu! Chcę już do domu!

- Nie możemy, musimy dopłynąć do portu.

- Mauuusiuuuu! Chcę do domuuuu!

W tym czasie Michałek znieruchomiał na dobre. Mętny wzrok. Nagle złapał się za brzuszek.

- Boli mnie brzuch!

- Niedobrze ci?

- Boli mnie brzuch!

Do woreczka Misiu, do woreczka!

Nie wiedziałam komu trzymać woreczek. I wkońcu sama nie wytrzymałam. To był widok! Brakowało mi jednej ręki, bo musiałam trzymać trzy woreczki. Hi, hi! Córka Rybaka i wnuki rybaka! Taka plama!

Teraz chce mi się śmiać  z tej morskiej przygody. A rejsy zaliczone! I to najważniejsze.

A jakie cudowne fale! Ach! i Och!

 

 

muszelka : :
lip 05 2003 pada i pada
Komentarze: 4

Och, czy dane nam jeszcze będzie nacieszyć się plażą, kąpielą, zamkami na piasku? Pada i pada, wieje. Szaro wszędzie, nudno wszędzie, co to będzie, co to będzie?

A co do przejazdu pociągiem, już się na to psychicznie nastawiam. Załuję tylko, że nie będę mogła zabrać ze sobą kilku pamiątek po Mamie. Obawiam się bowiem, że jesli ich teraz nie zabiorę ze sobą, później będzie za późno. Brat planuje zamieszkaż z tatą, a wcześniej zrobić tu generalny remont. Pewne rzeczy znikną na zawsze, bo dla niego na pewno nie będą miały wartości. Ja - niestety - jestem chyba najbardziej sentymentalna z rodziny. Listy, kartki, książki, drobiazgi i związane z nimi wspomnienia tak wiele dla mnie znaczą.

Ło jej, ło jej! Co tu robić? Co tu robić?

 

muszelka : :