Komentarze: 6
Wirus (ten prawdziwy...grypowy chyba) przelazl mi na oskrzela i uszy. Co tu dużo pisać. nie czuję się najlepiej. A dzieci przeszly go tak ekspresowo...
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
01 | 02 | 03 | 04 | 05 | 06 | 07 |
08 | 09 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 |
15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 |
22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 |
29 | 30 | 01 | 02 | 03 | 04 | 05 |
Wirus (ten prawdziwy...grypowy chyba) przelazl mi na oskrzela i uszy. Co tu dużo pisać. nie czuję się najlepiej. A dzieci przeszly go tak ekspresowo...
Lato bardzo ladnie uśmiecha się do nas przed swoim odejściem. Drzewa nabierają zólci, czerwieni i brązu. Jest pięknie. Niech tak będzie. Dlugo, jak najdlużej.
Od wczoraj moja skrzynka pocztowa przeżywa prawdziwy szturm poczty z wirusami i robalami. Mój antyvirus dostaje szalu. Ja również. Blokuję nadawców, ale mutują się w bardzo szybkim tempie i wracają pod inną postacią. Strasznie jest to męczące i denerwujące. Ufff!
Wracając z przedszkola zaszliśmy do apteki. A w aptece, u pani tabletkowej - jak zwykle - pelno różnych reklam, broszur i ulotek. Michalek wybral taką najsolidniejszą, dużą i grubą, po czym z powagą zapytal:
- Czy mogę wziąć te książeczkę przeciwlekarzową?
:-)))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))
A dziś mieliśmy taki polów kasztanów, że ledwo z nimi doszlam do domu :-) Jaka radość dla Muszelek!
Marcin przyjechal wcześniej na przpustkę, czym mnie trochę przestarszyl wchodząc do domu. Myślalam, że uciekl ze szpitala.
No i mamy ponoć dwa ostatnie dni ciepla w tym roku. Trzeba się żegnać z ciepelkiem na kilka miesięcy.